niedziela, 5 czerwca 2011








Trochę ogrodowych wspomnień z dzieciństwa.Jak wspomniałam w którymś poście o ogrodzie marzyłam odkąd sięgam pamięcią,może wyniosłam to z wioski w której spędziłam dzieciństwo.Nie była to typowa wieś-"dziura"a wioska gminna w której było wszystko co do życia potrzebne szkoła,przedszkole,Urząd Gminy ,straż pożarna, poczta sklepy itd.Była tez rzeka ,lasy i  staw prawdziwy nie sztuczny zbiornik z wyspą na środku na której rosły ogromne stare drzewa lipy i kasztanowce,była to pozostałość po dawnym dworze.Nie wiem czy staw jest tam do dzisiaj nie byłam w tej wiosce przeszło 20 lat.Przy rynku panie gospodynie miały przepiękne ogrody,a trzeba pamiętać że w tamtych czasach nie sadziło się wokół działek rzędów tui i żywopłotów można więc było do woli rozkoszować się bogactwem kolorów i zapachów.Ja urzeczona tym widokiem spacerowałam wieczorami tam i z powrotem.Obowiązkowo w ogrodach były róże,słoneczniki,ostróżki ,malwy,nasturcje pięły się po ogrodzeniach,nagietki i mnóstwo innych pachnących roślin.Zakładając swój ogród marzyłam by właśnie taki był z mnóstwem owadów.Długo zastanawiałam się czy od strony głównej zasłonić ogród od spojrzeń czy zostawić otwarty.Zostawiłam otwarty po jednej stronie urządzam ogród japoński który dla "miejscowych"jest czymś innym nietypowym:).A po drugiej rząd hortensji,lilii i widok na ogród.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz