Pogoda wręcz wymarzona na pieszą wędrówkę.Niebieskim szlakiem po słowackiej stronie szliśmy przez Lesnicę do Czerwonego Klasztoru.Szlaki słowackie są bardzo dobrze oznakowane i bez problemu dotarliśmy do celu.Nas zauroczyły ogromne skały które były jak potężne ściany a na nich rosnące krzewy i drzewa.A w Szczawnicy ogromna ilość turystów spływających wodami Dunajca na tratwach,kajakach i pontonach.Mnóstwo spacerujących i jeżdżących na rowerach,rowerzyści mijali nas niemal cały czas z każdej strony.Było tak jak lubię gwar,ruch,wesoło z niektórymi turystami z Polski i Słowacji trochę sobie porozmawialiśmy.Wyczuwało się radosną atmosferę i zadowolenie na twarzach turystów,a od barów i restauracji unosiły się zapachy smakowitych potraw których i myśmy także spróbowali.
Promenada w Szczawnicy.
Byliśmy tutaj 12 lat temu i zmieniło się dużo,oj dużo na lepsze oczywiście.Są romantyczne mostki obsadzone kwiatami,Promenada została odnowiona wytyczono ścieżki dla rowerzystów i spacerujących.
Szczawnicka Promenada jest połączona ze słowacką Promenadą w sumie ponad 2 godziny pieszego spaceru.
Spotkałam Pana do którego mocno się przytulałam ale on zimny był i zimny został:)
Chata Pieniny.
Czerwony Klasztor.