niedziela, 23 listopada 2014

Lubovnianska Vrchovina/Słowacja.

Lubovnianska Virchovina to region w Beskidach Zachodnich określany jako słowacka nazwa Beskidu Sądeckiego zwany też Pasmem Lubowelskim albo Pogórzem Lubowelskim.
Spotykamy po drodze ogromne łąki,pastwiska na których wypasane jest bydło i owce.
Szliśmy trasą; Stara Lubownia/Zamek/-Ośli Wierch(859)-Siroki Wierch(884)-Okruhla(828)-Sliboń(789)-Sulinka.
Nad Starą Lubownią na skale został zbudowany zamek na początku XIV wieku,który strzegł szlaków handlowych do Polski.W 1772r zamek popadł w ruinę.Został częściowo odrestaurowany przez rodzinę Zamoyskich.
Zamku nie zwiedzaliśmy pewnie zabrakłoby nam czasu na pokonanie naszej pięciogodzinnej trasy.
Od zamku cały czas prowadził nas czerwony szlak,szło się dobrze choć w niektórych miejscach było wielkie błoto ale cóż to znaczy dla górskich wędrowców,trzeba mieć odpowiednie ubranie i idzie się przed siebie.
Trasa nie była trudna ani też męcząca po drodze zdarzały się drobne przeszkody które  dzielnie pokonaliśmy.
W Sulinie na wysokości 415 m.n.p.m, naprzeciw Żegiestowa znajduje się źródełko wody mineralnej Sulinka.
Woda Sulinka zawiera sód,magnez,wapń,lit i naturalny dwutlenek węgla.
Przed I wojną światową była eksportowana do wielu krajów,wożono ją także dla cesarzowej austriackiej Sisi.
Rozpoczynamy wędrówkę w Starej Lubowni.




Stara Lubownia-Zamek,zostaje za nami.
Znaki C są to szlaki rowerowe;żółte,czerwone,niebieskie i zielone.

Tu już było bardziej zimowo.
Źródełko Sulinka.



środa, 19 listopada 2014

"Ogród Marzeń"w oszronionej szacie.

 Szron.


W rozgwieżdżoną noc listopadową,
Gdy po ogrodzie chodzi siwy szron,
Ręka starca wciąż maluje zimny świat.


Świt zabierze Cię w Krainę Baśni,
Błyszczących się w słońcu igieł i sopli,
Drzew niegościnnych już dla ptaków,
W diamentach lśniących się.


Ogród Marzeń.


Pogodę nadal mamy jesienną trochę deszczową trochę wietrzną,a ja chciałam Wam pokazać kilka zdjęć jak wyglądał ogród po pierwszych przymrozkach które były chyba na początku listopada.
Gdyby teraz pojawiły się przymrozki to już tak pięknie nie będzie,bo nie ma liści na drzewach i prawie wszystkie byliny i trawy wycięłam a wiatr zniszczył piękne kłosy rozplenicy .
Mam teraz więcej czasu więc biegam po górach i po ogrodzie robiąc zdjęcia,a i szyję poduszki na których wcześniej wyhaftowałam kwiaty.Dwie uszyte jeszcze pięć czeka do szycia:)
Poduszek miało być sześć ale na specjalną prośbę mojej starszej bratanicy wyhaftowałam siódmą w słoneczniki,Nina narysowała mi  jak mają wyglądać mam nadzieję że udało mi się wyhaftować takie jak sobie ona wymarzyła.
Na początek zdjęcia poduszek jeszcze nie prane i niewyprasowane.





W kurniku na ścianach namalowałam kwiaty i byłoby niesprawiedliwie gdyby w "Domku ogrodnika" w którym mieszkają koty i pies Misiek nie było kwiatów.
Tam też są kwiaty-bratki.

Ares patrzy zdziwiony co to się stało w ogrodzie:)

Na obiad kurczak w sosie z kawy zbożowej z rozmarynem.



Potrawa inna,pyszna i soczysta.
Przepis znajdziecie tutaj;
http://www.doradcasmaku.pl/aktualnosc/2718/przepis-dnia-iii-odc.-50-kurczak-w-sosie-z-kawy-zbozowej-z-rozmarynem-.html

piątek, 14 listopada 2014

Listopad w "Ogrodzie Marzeń".

Jesienna dziewczyna.


Na Zagórzu nad potokiem który z gór wąwozem płynie,
-Stała dziewczyna.
W promieniach słońca, jasnych włosach
Wplecionych błyszczących rubinach,
W sukience z brązu, ze złotymi nićmi.
-Stała dziewczyna.
Ciepło z jej twarzy,
Radość z jej oczu,
Tryskały jak iskry z kominka.
Cicho podeszłam,
-Dziewczyna stała.
Pachniała liśćmi,owocami
Dojrzałym winem,nalewkami
Westchnieniem lata,wspomnieniami.
-Stała dziewczyna.
I nagle ciemno się zrobiło,
Zawiały wiatry zimne,porywiste,
A gdy się odwróciłam,
Dziewczyny już nie było.......

Ogród Marzeń.


Słoneczny i wyjątkowo ciepły listopad upływa mi na grabieniu liści w ogrodzie.
W każdy dzień po  trochę lecą z drzew i leżą sobie na trawniku, a ja z grabiami biegam aby wiosną mieć mniej pracy i piękny angielski trawnik.
Z angielskim trawnikiem troszkę przesadziłam bo ja stokrotek nie likwiduję wręcz przeciwnie pozwalam im beztrosko panoszyć się na trawniku.A Anglicy  nie tolerują żadnych kwiatów czy chwastów,ich trawniki mają być idealne,zadbane , piękne i soczyście zielone.
Moje zwierzaki raczej nie dokładają starań aby trawnik i rabatki były u mnie jak z najpiękniejszych ogrodów.Pod tym względem nie pomagamy sobie wzajemnie:)
A że mamy jesień przyjemną nie zapominam też o górach,właśnie w najbliższą niedzielę chciałam się wybrać z PTT  Beskid i omal nie zapomniałam że to niedziela wyborcza.
Polityka raczej mnie nie interesuje ale udział w wyborach tak, i koniecznie chcemy udzielić poparcia dla tych którzy tak wiele zrobili dla naszej miejscowości i Gminy.
Wycieczki nie będzie, a jeśli pogoda pozwoli to pospaceruję po naszej okolicy bo trochę zaniedbałam to nasze Zagórze.

Dla hiacynta pory roku się pomyliły,on poczuł wiosnę.