poniedziałek, 3 listopada 2014

Roztoka Wielka -Przehyba.

1 listopada spędziłam tak jak większość z nas na grobach bliskich i spotkaniach z rodziną.
Na bardzo króciutki urlop zaledwie trzy dniowy przyjechał mąż i zapytał gdzie się wybieramy 2 listopada.
Nie przygotowałam żadnej pieszej trasy ponieważ nie sądziłam że mąż po pracy i kierując samochodem po przejechaniu ponad 1300km będzie chciał i będzie miał siłę  iść w góry.A do tego dzisiaj znowu musiał pokonać 1300km aby wrócić do pracy.
Mąż powiedział,wybierz trasę łatwą i nie za długą tak żeby było schronisko w którym zjemy i napijemy się -kawy oczywiście.
Mój wybór padł na schronisko na Przehybie,ja wpadałam już kilka razy do niego,mąż był po raz pierwszy.
Niedziela była tak piękna i słoneczna że aż naprawdę ciągnęło nas na szlak górski.
Wyruszyliśmy z Roztoki Wielkiej narciarskim szlakiem do Hali Koniecznej a potem niebieskim i czerwonym na Przehybę.
Szliśmy sobie spacerkiem,rozmawialiśmy i zastanawialiśmy się czy będziemy sami na szlaku.I niemal od razu niespodzianka byli też inni turyści.
Na Hali Koniecznej są wspaniałe widoki o ile dopisze pogoda i mąż wypatrzył nasze Zagórze i nasz domek.
Koło Chatki na Hali Koniecznej jest drewniany stolik i ławeczka,właściciela rankiem nie było a gdy wracaliśmy już był i robił porządki .
Odpoczęliśmy, wysuszyliśmy mokre podkoszulki do słońca bo trochę się z nas lał pot bo naprawdę było ciepło a my cały czas szliśmy pod górkę.
Mąż powiedział że dzisiaj w schronisku będziemy chyba sami ale za to będziemy mieć tak"kameralnie"i nastrojowo.Ledwie doszliśmy do schroniska a przed nim kręciło się sporo turystów a gdy weszliśmy do środka na obiad to sala była niemal zatłoczona .Panował tu ruch, gwar kto otrzymał zamówienie wychodził na duży taras przed i za schroniskiem.
Kawa,naleśniki,piwo i ptysie cały czas były wydawane i ciągle nowi turyści przychodzili.
Ja przypomniałam sobie czasy gdy to schronisko było pełne turystów z braku miejsca spaliśmy na podłodze a ławy przesuwaliśmy pod ściany,na ławach także się spało.Nikomu nie przeszkadzało że rankiem tuż pod nosem miało się cudze nogi.Takie to były czasy mojej młodości.
Mam nadzieję i życzę aby nasze schroniska znowu się zapełniły i to nie tylko w sezonie.
Zjedliśmy obiad tym razem zamówiliśmy kotleta schabowego z ziemniaczkami i kapustą :) i oczywiście cudowny napój -kawę:)
Nam wszystko smakowało.
Wyszliśmy na ogromny teren przed schroniskiem zobaczyć na czym przyjechali turyści.
Bardzo dużo było pieszych,rowerowych,na motorach i po raz pierwszy zobaczyliśmy konnych turystów.
Z Barcic przez Przehybę do Krościenka biegnie konny szlak.
Suszenie pleców:)
Widok z Hali Koniecznej na nasze Zagórze.
Rząd pięciu domów to właśnie kawałek Zagórza i nasz domek.Zdjęcie w bardzo dużym przybliżeniu.
Nadajnik na Przehybie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz