niedziela, 20 listopada 2016

Listopad w Ogrodzie Marzeń.


Pisałam już kiedyś,że jestem zwolenniczką ekologicznego stylu życia.
Staram się żyć ekologicznie,bardziej świadomie, wprowadzając w swoim życiu pewne eko-przyzwyczajenia na temat których mogłabym napisać wiele postów.
Od kiedy stałam się szczęśliwą posiadaczką kawałka ziemi, w pięknym i malowniczym miejscu,wiedziałam,że będę miała - ogród ekologiczny.
Mogłoby się wydawać,że ekologia w ogrodzie jest sprawą łatwą ,prostą i bez trudu sobie z nią poradzę,okazało się,że wiele razy trzeba stawać przed wieloma dylematami.
 Zanim zaczęłam praktykować we własnym ogrodzie z wielką uwagą oglądałam programy ogrodnicze,czytałam książki,czasopisma, zagłębiając się świat ekologicznych ogrodów naśladujących przyrodę.
Postawiłam na wielo gatunkowość w ogrodzie,sadząc 450 odmian drzew,krzewów,także tych rosnących w naszych naturalnych warunkach,aby stworzyć ogród, jak najbardziej przyjazny zwierzętom.
I jak co roku jesienią grabię liście z trawnika,gnijące liście są źródłem grzybów i chorób,a liście orzecha włoskiego,drzew i krzewów owocowych oraz róż -palę,ponieważ nie stosuję środków chemicznych i jedynym sposobem by powstrzymać choroby-jest spalenie porażonych liści.Takie liście na kompost nie nadają się absolutnie.
Grabię także dlatego,że wiejące u mnie wiatry przerzucają liście z jednego miejsca w inne i tworzy się bałagan,wiosną oprócz typowo wiosennych prac w ogrodzie mam też wiele prac konserwacyjnych,które muszę wykonać,gdy drzewa i krzewy są bezlistne.
I grabię liście dlatego,że tak uczono w wielu programach ogrodniczych,a teraz okazuje się,że nie powinno się grabić liści jesienią ,bo znajdują w nich schronienie pożyteczne drobne owady.
Jest i w tym jakaś prawda,nie przeczę.
Mam w ogrodzie wysokie tuje pod którymi nigdy liści nie grabię,ze względu na trudniejszy dostęp,trochę z lenistwa,a trochę dlatego,że pod ich nisko ścielącymi się gałęziami i tak nic nie widać.
Również w "Leśnym Zakątku"liści nie grabię,bo chcę, by to miejsce przypominało naturalny kawałek lasu z prawdziwą leśną ściółką.
Moja ingerencja w "Leśnym Zakątku"ogranicza się do przycinania gałęzi i usuwania chwastów,żeby nie zdominowały tego miejsca,a wszyscy wiemy,że chwasty w szybkim tempie potrafią zawładnąć całą przestrzeń dla siebie.
Czuję się niejako rozgrzeszona,że choć grabię liście z trawnika,to daję schronienie dla drobnych owadów w innych miejscach i liczę na ich inteligencję i zaradność, w wyborze doskonałych miejsc do zimowania.
Podobne kontrowersje wzbudza we mnie sposób uprawiania gleby.
Od samego początku późną jesienią przekopuję glebę dodając do niej skoszoną trawę ,zdrowe liście,czy nawóz i zostawiam w "ostrej skibie".
Ziemię w ogrodzie mam ciężką,gliniastą i gdybym nie przekopywała,to nici byłyby z plonów.
W ten sposób poprawia się struktura gleby,bo woda i mróz docierają do wszystkich jej warstw.
Do gleby dosypywałam też piasek,by uczynić ją lżejszą i pulchniejszą.
Zwolennicy upraw ekologicznych uważają,że mieszanie warstw gleby w czasie przekopywania zakłóca naturalną obecność mikroorganizmów na różnych głębokościach gleby,co wpływa na jej niekorzyść.
Na glebach lekkich pewnie tak,ale na gliniastych nie zauważyłam,aby przekopywanie jej szkodziło,wręcz przeciwnie z każdym rokiem obserwuję zdecydowanie lepszą jakość gleby i lepsze plony.
Z tych konstatacji ekologów,sami musimy ocenić,które z rozwiązań będą najlepsze w naszym ogrodzie.






























wtorek, 15 listopada 2016

Superksiężyc nad Ogrodem Marzeń.

W nocy z soboty na niedzielę,zaczął padać u nas śnieg,a ciemne,spowite gęstymi chmurami niebo, w poniedziałek, nie pozwoliło zobaczyć choćby kawałka błękitnego nieba.
A na 14 listopada zapowiadano superpełnię Księżyca,który znajdzie się najbliżej Ziemi od 68 lat,i będzie nieco większy i jaśniejszy niż zazwyczaj.
Późnym wieczorem oglądałam film w internecie, i gdy spojrzałam na taras, zobaczyłam,że w ogrodzie zapanowała niezwykła jasność.
Przez otwarte okno zrobiłam kilka zdjęć Księżyca i ogrodu,a następne przed godziną piątą rano.
Ubrałam się i wyszłam na spacer do przedziwnego ogrodu,który tonął w srebrzystej,jasnej poświacie Księżyca.
Na niebie błyszczał srebrny glob,który nie wydawał mi się większy,ale był bardzo wyrazisty,i bardzo blisko,bliżej niż inne pełnie,miałam wrażenie,że ta piłka zaraz spadnie do ogrodu.
Niczym lunatyczka błądziłam po ogrodzie, oczarowana jego jasnością,widać było każdy krzew,każde drzewo,tajemniczy blask Księżyca ciągnął mnie za sobą.
Ta noc była nie tylko jasna,magiczna,ale też i mroźna,-9,7 stopnia.I choć aparat zaczął się zacinać,a moje palce skostniały z zimna,i z trudem przychodziło mi fotografowanie,chciałam jeszcze delektować się nieziemską aurą,która powtórzy się dopiero w 2034 roku






















piątek, 11 listopada 2016

Szeptem w Ogrodzie Marzeń zasnutym mgłą.

Pod woalem jeszcze sennej mgły wszystko zniknęło,góry,droga i widoki dalekie.
Ogród zastygł w bezruchu,w niezwykłej ciszy, której nikt nie śmiał zakłócić,nawet moje dwa psy, które zawsze radosnym szczekaniem witają mnie o świcie.
Ogród spowijała tajemnicza mgła,choć już łysy,opadły z liści,wydawał mi się bardzo piękny,taki inny.
Słyszałam w nim bicie swojego serca i własne myśli,które rozbiegały to tu,to tam,ale błądząc we mgle i nie znajdując właściwej drogi. wracały z powrotem,bezsilne i pokonane,ale wciąż pełne nadziei,że pojawi się promyk słońca.
Mgła zawsze mnie fascynowała swoją aurą tajemniczości,w moich oczach jest egzemplifikacją piękna i delikatności,lubię przemierzać szlaki,gdy mgła snuje się nisko po zielonych łąkach i lasach.
Ten mglisty poranek powitał nas także pierwszym przymrozkiem -3 stopnie,strojąc rośliny w diamentowe ozdoby,mieniące się kolorami ,gdy jakiś promyk słońca próbował przebić mleczną kurtynę.