Muzeum Kwiatów na zewnątrz już prawie gotowe,jeszcze tylko drobne kosmetyczne poprawki i porządkowanie terenu wokół chatki.
Pogoda na czas urlopu męża, niezbyt nam dopisała,prawie cały czas padało,taplaliśmy się w błocie i mokliśmy od deszczu,a jakby tego było mało to jeszcze zimno było.
Pewnie jak będziemy wykańczać chatkę w środku, to będzie słonecznie i gorąco,pogoda bywa czasem przekorna.
Muzeum ma dużą werandę,taką,aby zmieścił się drewniany stół, ława i krzesła.
Będzie można odpocząć i delektować się widokiem na staw i ogród.
Szczegółowe zaprojektowanie i wykonanie należy do męża,ja pomagam głównie w pracach malarskich.Jeszcze nie wszystkie elementy zdążyłam pomalować i trzeba je w sumie malować trzy razy ,żeby było ładnie i dobrze.
Nad detalami pracujemy razem i wiele pomysłów tu zastosowanych przywieźliśmy z naszych wycieczek do różnych ciekawych miejsc.
Z wielką uwagą podpatrywaliśmy co i jak jest zrobione,a przy tym zrobiliśmy mnóstwo zdjęć ,które okazały się bardzo pomocne.
Chatka ma drewnianą rynnę (w środku dla niepoznaki i żeby drewno od mokra szybko się nie psuło jest schowana plastikowa rynna) .Woda do beczki, przypominającej kształtem dzban,ścieka po łańcuchu.Nadmiar wody z beczki odprowadzany jest do stawu.Gdy nastaną,może wreszcie pogodne i suche dni woda z beczki będzie służyła do podlewania ogrodu.
Na południowej stronie chatki pod dachem,mąż zrobił budki dla jaskółek.Zapraszamy i czekamy na ptaszyny.