środa, 22 lutego 2017

Luty w Ogrodzie Marzeń.


Ogrodzie Marzeń przygotowania do sezonu ruszyły pełną parą.
Drzewa i krzewy zostały przycięte,te które rosły zbyt blisko ogrodzenia przycięłam dość radykalnie.
Potem wzięłam się za grabienie trawnika w całym ogrodzie,robię to możliwie jak najwcześniej,ponieważ na trawniku rosną białe narcyzy i fioletowe krokusy,których liście są już nad ziemią.Grabienie trawnika, metalowymi grabiami jest moją coroczną czynnością,wygrabiam resztki liści i suche źdźbła trawy,dzięki czemu trawnik,gdy tylko zrobi się cieplej ,szybko się soczyście zazieleni .
Zaczęłam robić porządki na rabatkach,tu także szybko ruszam z pracami,żeby nie uszkodzić pędów wiosennych kwiatów cebulowych.
Obrzeża rabat docinam szpadlem na tak zwany"ostry kant".To taki specjalny szpadel o zaokrąglonym ostrzu (półksiężyc).Dzięki tej starej,tradycyjnej technice angielskiej, trawnik od rabaty jest estetycznie oddzielony.Ten zabieg od kwietnia do późnej jesieni powtarzam co tydzień.
W ogrodzie mam także prawdziwe rarytasy z których jestem szczególnie dumna,że rosną  już ponad 10 lat.Są to, zarówno drzewa i krzewy iglaste,a także liściaste.
Teraz przedstawię iglaste, o pokroju zwisającym ( płaczącym)-"Pendula",to te najbardziej ulubione przeze mnie.
Cyprysik nutkajski "Pendula"



Świerk serbski "Pendula"


Świerk pospolity "Inversa"


Jodła koreańska "Silberlocke"





Świerk kłujący "Białobok"


Cyprysik japoński"Nana Gracilis"


Cyprysik japoński"Nana Aurea"


Świerk pospolity"Frohburg"


Pąki lilaka od Alinki,ciekawe w jakim kolorze będą kwiaty.




Zenobia -to młodziutki krzew zobaczymy czy będzie mu u mnie dobrze.

Paprotka zwyczajna


Bluszcz

Trzmielina

























sobota, 18 lutego 2017

Najpiękniej jak umiem o kotach:)

Siedemnastego lutego obchodzony jest Światowy Dzień Kota.To wielkie święto naszych futrzaków.
W naszym domu mieszkają trzy koty;dwa kocury-Filon i Rudzik i jedna kotka-Czarnulka,taka trochę dochodząca.
Jak nasze kocury jej dokuczają, to znika na kilka dni,czasem przychodzi coś przekąsić i znowu znika, chodząc własnymi kocimi ścieżkami.
Liczba kotów stale nam się zmienia,mieszkamy przy drodze i blisko lasu.Koty wychodzą i znikają bez śladu.
Najbardziej ulubionym, jest kilkuletni kocur- Filon,to kot który potrafi przymilić się do każdego  człowieka,kota i psa,
Gdy wypatrzę Filona na polach, i przez otwarte okno wołam-Fiiiilllllon,przybiega natychmiast w poskokach,nawet moje psy, nie reagują na wołanie ,tak jak, to stare kocisko.
Oczywiście, za takie zachowanie zawsze jest nagradzany pysznym kąskiem.
Zachowanie kotów jest fascynujące,najbardziej lubimy wieczorne kocie figle i zabawy.
Koty uwielbiają pieszczoty,przytulanie,głaskanie czy drapanie,jednak na nadmiar pieszczot reagują ostrymi pazurkami,zwłaszcza w stosunku do obcych osób.Koty nie lubią nowych osób w domu ,są bardzo nieufne ,uciekają i chowają się w ogrodzie pod krzakami.
Jest też coś czego u kotów nie lubię,gdy budki w ogrodzie zostają zasiedlone ,nasze koty ochoczo polują na ptaszki,odganiam je jak mogę,po kilku razach dają spokój ,zwłaszcza gdy widzą,jak biegnę do nich z krzykiem.
A czy wiecie,że każdy koci nos pokryty jest niepowtarzalnym wzorem linii,które tworzą unikalny wzór,tak samo jak linie papilarne na opuszkach palców człowieka.
Filon - dzisiaj nieobecny,przyszła wiosna,więc pewnie wybrał się na harce i w poszukiwaniu kociej miłości.Wróci chudy jak "leszcz",co roku wiosną tak wygląda.

Czarnulka

Rudzik

Wrócił Filon-głodny jak wilk:)




niedziela, 12 lutego 2017

My chcemy wiosny!!!


Już dosyć mamy zimy,śniegu,lodu,mrozu i białych ,nudnych krajobrazów.
Zastygłych i nieruchomych,jak skały-bez życia.
Tej ustawicznej obrony przed zimnem,czapek,szalików,swetrów i grubych kurtek ,którymi trzeba się otulać,a i tak mroźne wiatry przeszywają nasze ciała na wskroś,jakby tysiące igieł je nakłuwało.
Mamy dość zimy!!!
Tęsknimy za rejwachem wiosny,do ptasich świergotów,zalotów i walk o każdą budkę w ogrodzie.
Jesteśmy spragnieni ciepła,słodkiego zapachu wiosny,kwiatowego przepychu w ogrodzie,jego harmonii i dysonansów.
Już niedługo,za chwileczkę i momencik.....:)



Runianka japońska już w pąkach.


Pędy narcyzów pchają się do słońca.
Dlatego zimą porządkuję ogród dopóki pogoda pozwala,gdybym teraz robiła porządki mogłabym uszkodzić ich pędy.




Rokitnik z nabrzmiałymi pąkami czeka na wiosnę.


Czekam co z tego wyrośnie?











środa, 8 lutego 2017

Tabliczki.


Gdy kolekcja roślin w Ogrodzie Marzeń zaczęła się rozrastać,trzeba było pomyśleć jak podpisywać rośliny.
Zakupiłam w internetowym sklepie plastikowe tabliczki, i markerem wodoodpornym pisałam na nich nazwy roślin.
Tabliczki są lekkie i wygodne,ale pod wpływem wilgoci,deszczu i słońca,napisy robiły się wyblakłe i z trudem odczytywało się napisane na nich nazwy.
Dwa razy w roku musiałam poprawiać napisy,na  pięćset tabliczkach umieszczonych w ogrodzie i zajmowało mi to za każdym razem,około trzech dni.
Była to praca żmudna , niewygodna,taka praca "na kolanie" i efekt też nie był taki jakbym chciała.
W Ogrodach Botanicznych, spotykaliśmy zazwyczaj opisane rośliny z metalowymi tabliczkami i wygrawerowanym napisem.Długo zastanawialiśmy się czy kupić takie tabliczki na zamówienie,czy może coś innego wykombinować.O ile kilka gotowych zamówionych tabliczek budżetu domowego nie zrujnuje,o tyle pięćset, i ciągle dosadzane nowe rośliny, już raczej na pewno wyżłobiłyby dziurę w kieszeni.
Aż w końcu mąż wpadł na pomysł,aby wykorzystać resztki blachy aluminiowej powlekanej farbą.
Z blachy, powycinał takiej samej wielkości prostokąty,kupił grawerkę i zaczął grawerowanie napisów na tabliczkach.
Mam nadzieje ,że ten sposób okaże się lepszy od poprzedniego,dłużej będziemy mogli  cieszyć się tabliczkami i nie trzeba będzie poświęcać kilka dni na opisywanie roślin.

Plastikowa tabliczka.

Aluminiowe tabliczki.


Grawerka.






piątek, 3 lutego 2017

Bibeloty i suweniry.



Z podróży po Polsce i z zagranicy przywoziliśmy różnego rodzaju pamiątki,które miały być wspomnieniem miłych, wspólnie spędzonych chwil.
Bibeloty zajmowały miejsce na półkach,na meblach,z czasem zaczęły przeszkadzać,zwłaszcza gdy trzeba było ścierać leżący na nich kurz.Przekładane, trafiały z jednego miejsca na drugie,aż w końcu lądowały w kloszu na śmieci.
Gdy byliśmy w Karlovych Varach kupiłam filiżankę z namalowanym uzdrowiskiem i napisem miejscowości,i wtedy mąż wpadł na pomysł,abyśmy z każdej wycieczki przywozili kubek z którego będziemy popijać herbatę czy kawę i przypominać sobie niezapomniane chwile.
Pomysł męża bardzo mi się spodobał,szkoda tylko ,że tak późno na to wpadł.
Pamiątki z różnych Ogrodów Botanicznych które zwiedziliśmy, trafią jako eksponaty do naszego Muzeum Kwiatów,będzie można je zobaczyć i jednocześnie będą promocją tych przepięknych miejsc wartych obejrzenia.










Do kompletu herbaciano-kawowego -zeszyt,ale nie z przepisami kulinarnymi,tylko zapisanymi nazwami roślin.
W miarę jak przybywało roślin w ogrodzie,zaczęłam zapisywać ich nazwy.
Najpierw były to dwie kartki wciśnięte do zeszytu z przepisami kulinarnymi,potem był to duży zeszyt,żeby mógł  pomieścić wszystkie rośliny.
A ponieważ powiększam kolekcję roślin cebulowych więc zapisuję ich początek kwitnienia,a także koniec kwitnienia.
Będę chciała stworzyć takie kompozycje,aby zakwitły jednocześnie wszystkie cebulki wsadzone do jednej donicy i potrzebuję dokładniejszych informacji.Zamieszczone na etykietach pory kwitnienia np.kwitnie przełom marca i kwietnia to dla mnie trochę niezbyt dokładna informacja.Wiem ,że wiele zależy od pogody,dlatego obserwuję i zapisuję.