czwartek, 10 lipca 2025

Islandia, kraj żywiołów i niesamowitej przyrody.


 Jeśli ktoś spyta, czy warto zwiedzić Islandię, odpowiem natychmiast - tak, ale tylko zwiedzając całą wyspę wokół, a nie tylko tak zwany Złoty Krąg. Atrakcją, która zamyka Złoty Krąg jest Diamentowa plaża, czarna jak większość na Islandii z osadzonymi kryształami lodu, które w słońcu dają piękne rozbłyski. Jadąc dalej może atrakcji jest mniej, ale są fascynujące krajobrazy, które zmieniają się z każdym przejechanym metrem. I gorące baseny, źródła i oczka wodne, w których można pluskać i korzystać z dobrodziejstwa wód siarkowych. Mąż na mapach zaznaczył te punkty, jako możliwe do pominięcia. a to właśnie te atrakcje były dla nas czymś wspaniałym. Gdy na zewnątrz pada deszcz, wieje i temperatura +4, albo +8, a ty wskakujesz do gorącej wody na łonie natury, to dopiero jest atrakcja. Ale trzeba uważać, bo woda z gorących źródeł, która wlewa się do basenów - parzy. Zobaczyliśmy chyba wszystko co chcieliśmy zobaczyć czynny wulkan, lodowiec z oderwanymi bryłami lodu w jeziorze, wodospady, klify, ocean, lodowcowe jeziora, magiczne krajobrazy i mieliśmy szczęście, że trafiła nam się słoneczne pogoda, żeby zobaczyć maskonury i wygrzewające się w słońcu na skałach foki - to dopiero był widok. Degustowaliśmy regionalną kuchnię, aby poczuć smak Islandii, bogatą w ryby i baraninę. Jedne dania nam smakowały inne nie bardzo. Jak chociażby sfermentowany rekin, którego jako pierwszy spróbował wnuk. I pluł tym rekinem, a smród w kamperze jeszcze długo był. Podróżowaliśmy po Islandii wynajętym kamperem. Na Islandii nie ma pociągów i nie ma autobusów, są w większych miastach z bardzo drogimi biletami. Bo Islandia jest bardzo droga. Byliśmy w Luksemburgu, Lichtensteinie, Szwajcarii, to też bardzo drogie kraje, ale Islandia je przebija. Więc jak zwiedzać to samochodem, ewentualnie w zorganizowanych wycieczkach. W Keflaviku i Reykjaviku są biura turystyczne, które takie wycieczki organizują i można sobie wybrać trasę. Po Islandii jedziesz kilometrami i nie ma żadnych domów, wiosek nic kompletnie, więc musisz mieć zapas napojów, żywności i podręczne leki, które zabraliśmy z sobą z Polski. Na Islandii pól upranych w zasadzie nie ma, wiec i chleb jest bardzo drogi. W przeliczeniu na złotówki kosztuje ponad 20 PLN. I dawnej na Islandii zamiast chleba jedzono suszone ryby, też spróbowaliśmy tego smaku i to nam smakowało. Potrawy na baraninie, jak chociażby zupa islandzka też nam smakowały. Wyboru dużego w restauracjach i barach nie ma, więc trzeba zamówić co jest. Gdy nocą wylądowaliśmy w Keflaviku i po załatwieniu formalności z wypożyczeniem kampera pierwsze co zrobiliśmy to pojechaliśmy do sklepu spożywczego 24H i zrobiliśmy najpilniejsze zakupy, ponieważ markety na Islandii są czynne od 9, od 10 i w małych wioskach czy miasteczkach czynne do 17.

A sklepy 24H są tylko w dużych miastach.