Słońce wiosenne mocno przygrzewa, ptaki śpiewają, a owady brzęczą rozzłoszczone, że śmiem poruszać się po ogrodzie i przeszkadzam im w pracy. Niech wezmą pod uwagę, że te kwiaty w ogrodzie posadziłam też dla nich jako źródło pokarmu. Ale przy temperaturze powyżej 20 stopni, każdy ma pełne ręce roboty i czasu do myślenia mało - trzeba pracować i burczeć jak trzmiele - tancerze w futrach. Jak ja je lubię.
Kiedyś, gdy byłam mała i mieszkałam na wsi, nad rzeką. Rosły tam, nad brzegiem rzeki ślazówki.
Ich kwiaty były wręcz pełne trzmieli, a my - dzieci, zamykaliśmy u góry płatki kwiatów tak, aby trzmiel nie mógł wylecieć i czekaliśmy........aż bardzo się zezłości i będzie burczał i uderzał wewnątrz kwiatu. Wtedy puszczaliśmy kwiaty i dawaliśmy wolność tym śmiesznym kudłatym owadom, a my oczywiście w nogi, żeby trzmiele nie chciały użyć swojego żądła.
Widząc pierwsze trzmiele w ogrodzie przypomniały mi się takie obrazy z dzieciństwa.
Kwiatowa Dama - zasycha, trochę o niej zapomniałam. Z przodu ma posadzone rojniki, myślałam, że uschły, ale są !!! Mizerne, ale są. Dzisiaj dostanie trochę wody, lany poniedziałek - to niech ma.
Wiśnia japońska "Kiku Shidare" obsypana kwiatami. To drzewo liczy sobie 18 lat.
Ropuchy już zaczęły swoje żabie miłości i walki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz