środa, 29 stycznia 2014

Myślecki zimowy las....




Miałam do załatwienia pilną sprawę po drugiej stronie wsi i postanowiłam wybrać się pieszo przez las.
A zima zrobiła nam niespodziankę i przystroiła wszystko w biały puch,nadając leśnym drzewom magię piękna i tajemniczości.....Wszystko było jak w bajce i nawet mój kiepski nastrój rozszedł się gdzieś po lesie,powróciła radość i siły.Las jest we mnie,a ja w nim.
Popatrzcie..






Mamy jakby dwa kawałki lasu jeden na Zagórzu a drugi las łączy Zagórze z Wsią.Po każdym z nich można spacerować czy jeździć rowerem bo są w nim liczne leśne drogi.
Leśni mieszkańcy z wielką uwagą mi się przyglądali,co zrobię,dlaczego zakłócam leśną ciszę .




Chciałoby się w takim miejscu wziąć udział w kuligu przez las z sypiącym się śniegiem spod końskich kopyt,z pochodniami i wieczornym ognisku przy kiełbasce.

Skończyłam szydełkowy obrus do trzeciego pokoju,czeka go jeszcze krochmalenie.


Dostałam mulinki od babci Hani,ona już nie wyszywa swoich pięknych kolorowych obrusów.Przyjęłam z radością i wykorzystuje je po trochę.
A co z nich zrobię zobaczymy?


czwartek, 23 stycznia 2014

Zima w moim ogrodzie.





I przyszła zima,spadł pierwszy śnieg tej zimy.Myślałam że już o nas zapomniała i nie przyjdzie a jednak....
Śniegu nie ma dużo mrozy też nie takie tęgie jak na północy Polski.Nocą spadki są -7 ,czy nie zaszkodzą drzewom i krzewom dowiemy się wiosną.Byłoby straszne nie zobaczyć kwitnących roślin czy drzew owocowych.Opatuliłam je włókniną nie sądzę by to coś pomogło niektóre już miały lada moment zakwitnąć.
Na pocieszenie dodam że do wiosny coraz bliżej i dni już dłuższe.
Rośliny w zimowej bieli.


Koszyczki jeszcze puste bez pelargonii.Młode sadzonki z pelargonii już przygotowałam zdążą urosnąć i zakwitnąć bo do koszyków wkładam kwitnące.








Ogród bardziej mi się podobał bez śniegu,w bieli i szarości ogród nudny szybko się opatrzy.Choć nie powiem jest tajemniczy, inny. Nic na to nie poradzę że zimy nie lubię szukam jakichkolwiek plusów a i tak widzę same  minusy takiej aury.
W odcieniach zieleni i suchych pędach wyglądał weselej,oczy odpoczywały a patrząc na śnieg zaraz się męczą.Ale marudzę :)
Z tego iglaka formuje ważkę,przez pomyłkę ucięłam jej jedno prawe skrzydełko i jest ważka "okaleczona."Trzeba poczekać aż urośnie nowa gałązka.


Juki i santolina cyprysikowata  bajecznie wyglądają.





A co koty robią w taki zimowy pochmurny dzień?Śpią, kilka godzin tak spały w fotelach nie ruszył je nawet zapach z kuchni.



Sennie mi się zrobiło patrząc na kociaki.
Miłego wieczoru.

niedziela, 19 stycznia 2014

Rytro-Kordowiec-Niemcowa.

Rytro miejscowość położona w centrum Beskidu Sądeckiego otoczona wzgórzami pasma Radziejowej i Jaworzyny Krynickiej.W Rytrze znajdują się ruiny zamku pochodzące z około XIII wieku.
O zamku pisałam w poście Rytro-Barani szlak .
Miejscowość położona na trasie Dolina Popradu.Do Rytra z Zagórza mam około 6km.
Rytro to miejscowość bardzo bogata krajobrazowo i przyrodniczo.Wiedzie z niej bardzo dużo szlaków pieszych,rowerowych.Są trasy dłuższe,krótsze,łagodniejsze a także takie które wymagają lepszej kondycji.
Tym razem wybrałam czerwony szlak na Niemcową, w Rytrze jest także drugi czerwony szlak w przeciwnym kierunku wiodący na Rytro-Jaworzyna Kokuszczańska

Ryto-centrum.
Budynek Straży Pożarnej.
W Rytrze są takie mapy dzięki którym z łatwością wybierzemy dla siebie trasę.




Tu można odpocząć i zjeść.Kiedyś wpadnę tu na pstrąga bo bardzo za mną chodzi:)

Po prawej stronie na szczycie góry są ruiny Zamku z którego rozciągają się bardzo piękne widoki.
Jeden z dwóch wiatraków w Rytrze.Kiedyś w gazecie przeczytałam że dwóch szaleńców wybudowało te wiatraki.A dlaczego szaleńców?bo pomimo niesprzyjającym w obecnej chwili przepisom zrealizowali swoje marzenia.Przyznam że my też z mężem chcieliśmy na swojej działce wybudować wiatrak mniejszy i o mniejszej mocy ale przepisy i bariery urzędnicze skutecznie nas odstraszyły.Gdyby energię z pracy wiatraka móc wykorzystać w swoim gospodarstwie a jej nadmiar energetyka miałaby obowiązek od nas odkupić.Pewnie mielibyśmy już wiatrak ale niestety przepisy działają odwrotnie.A dlaczego mielibyśmy za własne pieniądze robić energetyce prezent?

W dole zostawiam Rytro i idę w górę.



Uważnie obserwuję czy czerwone znaki mam przed sobą.Bo jak kiedyś powiedział mi mąż że mam kiepską orientację w terenie i łatwo mnie zgubić z czym nie dokońca się zgadzam.
Jeśli dane gospodarstwo ma coś do zaoferowania to  ma taki drogowskaz.

Mijam gęstą zabudowę domów i ukazuje się taka ścieżka.


Drugi wiatrak.


Dlaczego miejscowości położone nad rzeką Poprad nazwane są Dolina Popradu?
Myślę że to zdjęcie Wam wszystko wyjaśni.

Pierwsza kapliczka.

Po prawej stronie na górze ruiny Zamku w Rytrze.




Widok między brzozami.

Przez górki,pagórki wiodą liczne drogi nawet do najdalszych i trudnych miejsc.Jeśli ktoś nie ma siły czy zdrowia by pójść pieszo może podjechać autem i podziwiać góry.

Jest druga kapliczka z opieką świętych.


Widoczny wyciąg narciarski bez narciarzy,niestety utrzymujące się dodatnie temperatury zarówno w dzień jak i nocą nie pozwalają na sztuczne naśnieżanie stoku .Dlatego widać tylko resztki białego puchu.





A przed domem koty cztery.
I pieski trzy.


Gdy rozpoczynałam swoją wędrówkę rankiem towarzyszyło mi pochmurne niebo z unoszącą się mgłą nad lasami.Czasem padał deszczyk a potem wyjrzało słońce i spacerowało razem ze mną po szlaku aż do momentu gdy przyjechałam do domu na Zagórze.I wtedy niebo znowu zakryły chmury, może specjalnie dla mnie zaświeciło żebym nie zbłądziła?


Krzewy borówkowe.





O poranku miałam takie mgliste widoki.

A potem było już lepiej.





Czasem droga wiodła błotnistym wąwozem,nie lubię takich miejsc strasznie ciasne.Szłam wierzchołkiem obserwując czy znaki czerwone są.


Ta droga była łagodniejsza i prosta

Ale znaki wyraźnie wskazywały ze trzeba się wdrapać pod górkę
Szłam sapiąc,dysząc i chwiejąc się na boki,może zabrakło mi kondycji ale nie jest to moja pierwsza wyprawa w góry i powinno mi lepiej pójść przynajmniej teoretycznie bo praktycznie, no było inaczej:)Do tego głęboko się zamysliłam i nie uslyszałam że z tyłu za mną biegnie trzech panów.Kątem oka zobaczyłam mężczyzn i wydobyłam z siebie głośne aaaaaaaa.Nie wiem dlaczego się tak wystraszyłam.Grzecznie panów przeprosiłam,uśmiechnęli się i cały czas biegli ja jeden krok a oni już na górze.a potem zniknęli mi z oczu.

Na Kordowcu znajduje się schronisko i prywatne gospodarstwo.



A ja idę dalej na Niemcową .Na Niemcowej jest także schronisko jako jedyne gospodarstwo.




Osada nie zamieszkała.
Jeszcze rok temu mieszkała tu kobieta 90 letnia teraz to miejsce puste, co zrobi z nim rodzina czy nada mu nowe życie ?. Czy może pozwoli zginąć śmiercią naturalną?Czas pokaże .A ja stojąc tutaj przypomniałam sobie że już tu byłam na pewno byłam,ale to było około 35 lat temu gdy byłam harcerką.Mieliśmy piesze rajdy i zloty harcerskie i byłam tu i miejsce było zamieszkane.





Nad tym miejscem czuwa Matka Boska.



Do schroniska na Niemcowej nie doszłam,miałam jeszcze około pół godziny drogi nie dlatego że zabrakło mi siły .Ale dlatego że jest czynne w sezonie i w weekendy,nie miałam pewności czy będę mogła tam napić się kawy.Oczywiście że mogłabym nosić z sobą kawę i coś ciepłego do zjedzenia ale wtedy nie ma tej przyjemności i smaku.A w drodze wszystko smakuje lepiej,inaczej.
Zawróciłam do schroniska na Kordowcu bo widziałam wydobywający się dym z komina .
A tu niespodzianka schronisko zamknięte, a dym unosił się z prywatnego domu.Starsza pani zaprosiła mnie na kawę do siebie.
Są jeszcze ludzie gościnni ,gotowi przyjąć obcego turystę pod swój dach.
Kawa była bardzo dobra wzbogacona barwnymi opowieściami o miejscu jak kiedyś ono wyglądało i było pełne życia.Teraz żyje przede wszystkim turystami.
Bardzo dziękuję gospodyni i życzę jej spełnienia marzeń .


Piwniczka tez bym taką chciała.


Na szlaku nie byłam sama,grupa młodzieży zmierzała w kierunku Kordowca.