Myślałam,że będę mogła Wam pokazać zdjęcia z grudniowego ogrodu, bez śniegu,ale on tak,jakby się na mnie uwziął,wie, że go nie lubię to leży i leży.
Pomimo tej białej pierzynki i chłodniejszych dni,praca w ogrodzie wciąż jest.
Wycinam suche badylki,może i dobrze jest je zostawić,bo chronią rośliny przed mrozem,jednak przy pierwszych silniejszych podmuchach wiatru,byłyby rozrzucone po całym ogrodzie-dlatego wycinam.
Na przycinanie gałęzi też nie najlepsza pora,ale gałęzie brzozy zaczęły panoszyć się nad działką sąsiada,a nie sądzę,żeby je chciał mieć i sprzątać spadające liście.Na bezlistnych drzewach łatwo wypatrzyć gałąź do wycięcia .
Po raz pierwszy sadzę rośliny cebulowe do doniczek,w tym także tulipany.
Odkąd rosnące w gruncie tulipany stały się kąskiem dla nornic,dałam sobie z nimi spokój,szkoda wydawać pieniądze na dokarmianie tych małych szkodników.
Ale gdy byłam z mężem w maju w ogrodzie Keukenhof,i zobaczyłam te łany kolorowych tulipanów,moje serce ścisnął żal, ten ogród otworzył mi oczy,że przecież można je posadzić w doniczkach i przeróżnych pojemnikach.
Także z ogrodu holenderskiego wykorzystałam sposób,warstwowego sadzenia cebul.Czy mi się uda i jak to będzie się prezentowało zobaczycie wiosną.
Może nie będę musiała zaliczyć tego ,jako- klęskę ogrodnika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz