Nadszedł ostatni miesiąc tego roku,grudzień,w jednym dniu pada śnieg,a w następnym są po nim błoto i kałuże,jednym słowem-chlapa i ciapa.
Nie polubiłam się z zimą,wolałabym ją bez śniegu i mrozu,ale jeśli już musi być, to tylko trochę w styczniu i lutym,bo wtedy nie ciągnie się tak niemiłosiernie długo,szybko przychodzi wiosna i kładzie kres moim animozjom.
Ale wystarczy odrobina słońca i wracają mi siły witalne,radość i energia,otrzepuję się ze śniegu i ciemnych przytłaczających chmur.
Pierwsza grudniowa niedziela powitała nas błękitem nieba i ogromem słońca,którego ostatnio aura dać nam nie chciała i serwowała bardzo oszczędnie.
Cyprysik nutkajski
Ostrokrzew
Coś się tu u nas zmieniło:)
Mój psiak-Ares, nie lubi pozowania do zdjęć.
a co się zmieniło?
OdpowiedzUsuńW dzień tego tak nie widać,ale nocą....napiszę jak będą działały:)
OdpowiedzUsuńPięknie u Was, choć muszę przyznać, że podobnie jak Ty nie lubię zimy. Zwłaszcza, że od kilka lat słońca jak na lekarstwo, jeden-dwa słoneczne dni, a reszta bura i ponura. Byle do wiosny:)
OdpowiedzUsuńNo właśnie,gdyby słonecznych dni było więcej,to z pewnością zima nie byłaby taka straszna i przytłaczająca.
UsuńGdyby nie było zimy,
OdpowiedzUsuńnie było by wiosny i lata.
Gdyby nie było nocy,
nie było by poranka i dnia.
Więc nie rezygnujmy z zimy,
nie rezygnujmy z nocy.
Wszystko to prawda,tylko mało pocieszająca,jak ja bym zrezygnowała z mrozu i śniegu,aż na samą myśl cieplej mi na sercu:)Ale pogoda zrobi swoje i nikogo o zdanie nie zapyta:)
Usuń