Noordwijk miasto położone tuż nad brzegiem Morza Północnego z długimi pięknymi plażami.
Nad Morzem Północnym w trakcie naszego pobytu byliśmy dwa razy,raz krótszą trasą rowerową,a drugi raz znacznie dłuższą.
O krótszej trasie wspomniałam w poprzednich postach dla przypomnienia, za hotelem nH skręcamy w lewo na ulicę Westeinde,mijamy pola tulipanowe i ceglane domki.
Potem pojawiła się zabudowa segmentowych domów i po dziesięciu minutach wjeżdżaliśmy na promenadę wzdłuż której po lewej stronie znajdowały się eleganckie hotele ,a po prawej ścieżki rowerowe na piaszczystych wydmach.
Zaś druga trasa już dłuższa bo ponad godzinna , również prowadziła z hotelu nH tylko trzeba było skręcić w prawo.To była trasa oznaczona kolorem czerwonym.Trasa bardzo ciekawa którą warto pojechać,gdy skończyła się zabudowa miejska,naszym oczom ukazał się przepiękny krajobraz wydmowy.
Wszędzie piaszczyste wydmy porośnięte wydmuchrzycą piaskową,rzadko sosnami i ciernistymi krzewami które lada moment miały zakwitnąć na niebiesko.
Trasy są bardzo dobrze oznakowane,są na nich mapy,a także napisy naprowadzające do morza i do jeziora.
Gdy dojechaliśmy nad morze z radości wskoczyliśmy do wody,ja po kostki ,mąż po kolana i niemal natychmiast znieruchomieliśmy,ja zaczęłam nawet krzyczeć.Ludzie na plaży patrzyli na nas i uśmiechali się.
Woda w morzu była potwornie lodowata,miałam wrażenie że stopy odrywają mi się od ciała.
Mąż uciekł na brzeg i powiedział- nie wiem jak te małe dzieci kąpią się w takiej zimnej wodzie.
Powiedziałam mężowi,że w sanatoriach są też zimne kąpiele które mają korzystny wpływ na organizm.
Mąż na to-dobrze,dobrze.
Wyszłam na piaszczysty gorący brzeg na którym nie ma żadnych kamieni są tylko bardzo ciekawe muszle.
I znowu wróciłam do wody,krzyknęłam do męża że mój organizm już się przyzwyczaił, nie odczuwam zimna i żeby też spróbował.
Mąż odparł -dobrze,dobrze,ale do wody nie wszedł.
Nocą przed snem mówię do męża-jak nie dostanę w nocy 50 stopni gorączki to będzie cud,a mąż na to-podobno zimne kąpiele są korzystne dla zdrowia.
Eeeeee, odwróciłam się na drugi bok, zasnęłam,i gorączki nie dostałam.Wręcz przeciwnie o świcie czułam się rześka i radosna.
/
Na plażę, morskie fale wyrzucają takie muszelki.
Mnie najbardziej zaintrygowały te podłużne.To małż Ensis ensis zwana brzytwa morską lub okładniczką . Nazwa pochodzi od jej ostrych brzegów.
Holendrzy to otwarci i pomocni ludzie.
A Holandia będzie mi się kojarzyła z wiatrakami które są wszędzie,przy autostradach,przy drogach,na polach i na morzu.Z kanałami wodnymi które są wszędzie,a pływające po nich łódki i jachty wyglądają jakby jeździły po łąkach,dokładnie tak jak początek filmu"Fanfare"który można obejrzeć na Youtube.
Z kolorowymi hektarami rozciągających się pól tulipanowych.
Ze ścieżkami rowerowymi które są wszędzie.Z ceglanymi domami krytymi strzechą ,które są wszędzie.
Z budynkami gospodarczymi których całe dachy pokryte są ogniwami fotowoltaicznymi.
Bylam tam. Sliczne miejsce. Bardzo dobrze wspominam.
OdpowiedzUsuń