Każdy posiadacz skrawka zielonej przestrzeni ma swój pomysł jak go zagospodarować, jak ma wyglądać ten własny, wymarzony ogród.
Dla jednych ogród to trawnik, wokół niego żywotniki i jakieś drzewo.
Dla innych kolorowe byliny, czy sad z ogrodem warzywnym.
Pomysłów jest wiele, a bogactwo roślin pozwala stworzyć ogrody bardzo różne, ciekawe, tajemnicze i zapierające dech w piersiach.
A dla mnie ogród, w moich marzeniach zawsze był związany z naturą.
Z roślinami, które często spotyka się w lasach, nad rzekami czy przy stawach. Wśród tych rodzimych roślin, są także nowości i takie, które w naszym klimacie nie rosną. Te ostatnie są otoczone szczególną opieką i troską.
Ogród dla mnie to też miejsce, które pozwala wyżywić moją rodzinę, nie mogłabym mieć ogrodu bez owoców, warzyw czy zioł.
To też miejsce z którego mam mnóstwo gałęzi, które po wysuszeniu są wykorzystane do ogrzewania domu. To są ogromne oszczędności.
Drzewa i krzewy bardzo szybko rosną, aby ograniczyć ich wielkość, a także poprawić zdrowotność trzeba je przycinać. Jest z tym dużo pracy, bo gałęzie trzeba ciąć na mniejsze kawałki i częściej zaglądać do pieca. Ale warto.
W tym roku po raz pierwszy zrezygnowaliśmy z zakupu węgla, choć i tak zużywaliśmy 1.5 tony w ciągu sezonu zimowego. I ogrzewaliśmy cały dom, w każdym pomieszczeniu temperatura 22 stopnie.
W tym roku postawiliśmy na ogrzewanie domu prądem, którego mamy spore nadwyżki (ogniwa fotowoltaiczne), gałęziami z ogrodu i kupiliśmy trzy kubiki drewna opałowego, na wszelki wypadek, gdyby zima była mroźna i długa.
Otrzymany popiół drzewny doskonale nadaje się do posypywania na grządki, rabaty, można dodawać go do kompostownika. nie nadaje się dla roślin kwasolubnych. Nie należy przesadzić z sypaniem go bezpośrednio pod drzewa czy krzewy. Jest doskonałym nawozem mineralnym bogatym w makro i mikroelementy.
Temat z liśćmi to temat - rzeka, który co roku jesienią wraca jak bumerang. I wszystko zależy od tego jaki mamy ogród.
Ja w ogrodzie mam różne tajemnicze zakątki, bez których nie wyobrażam sobie ogrodu.
I tak w Leśnym Zakątku natura rządzi się sama, nie usuwam liści, ani igieł. Gdy opadają na bluszcz gęsto ścielący się w tym miejscu tworzą kopce, w których chronią się owady.
Zaś w pozostałej części ogrodu pieczołoicie pozbywam się liści. Wiatr rozrzuca je po całym ogrodzie i wiosną musiałabym przeznaczyć dużo czasu, żeby je wysprzątać.
Liście w ogrodzie mają cztery zastosowania, jako ściółka w kurniku, na kompost, do jesiennego przekopywania gleby pod warzywa, zaś porażone chorobami (liście róż, drzew owocowych i orzecha włoskiego - palę).
Nawozów mineralnych nie stosuję, zrobiłam tylko jeden raz wyjątek - gdy wygrałam je w konkursie ogrodniczym. Nie biorę już udziału w konkursach w których do wygrania są nawozy.
Co do oprysku, to wiosną raz opryskałam róże pnące, wpadłam w panikę, że stracę wszystkie krzewy przez choroby grzybowe. Aby nie używać już więcej oprysku przeprowadzałam codzienną, dokładną pielęgnację róż i udało mi się pokonać ich choroby.
Staramy się zatrzymać wodę w ogrodzie, bo bez wody nie ma ogrodu. Mamy trzy zbiornki zbierające wodę deszczową.
I jest staw, który zbiera wodę, poprawia mikroklimat w ogrodzie. Przy stawie rosną rośliny naturalne i dzięki nim staw jest pełen owadów i płazów.
Siostrzyczko pięknie to wszystko wygląda. Twoja pasja, zapał, dbałość o każdą roślinkę jest godna podziwu. Tak trzymaj 👍👏🙂
OdpowiedzUsuńDziękuję, choć nie wiem czy jesteś moją siostrą, czy bratem:):):)
UsuńNo to mamy mały quiz 😁
OdpowiedzUsuńKtóż by mi tak napisał, jak nie Ty Grzesiu:):):)
UsuńZgadłaś 😁👏👏
OdpowiedzUsuń