Przejeżdżaliśmy przez Goldbach dzielnicę miasta Uberlingen , gdy naszą uwagę przykuły ogromne bloki skalne i eleganckie,wymuskane ogródki. Postanowiliśmy zatrzymać się w tej miejscowości na chwilkę przyjrzeć się skałom i pospacerować trochę.
Przez cały pobyt nad jeziorem pogodę mieliśmy wspaniałą,słoneczną i ciepłą z temperaturą powyżej 20 stopni,pomimo że był to koniec września.To dzięki wpływowi ogromnego jeziora klimat jest tutaj łagodny,południowy jak nigdzie indziej w Niemczech.
Jadąc do Lindau po lewej stronie drogi są bloki skalne,a na nich przymocowane budki dla czarnopiórych ptaków.
Pod budkami na półce skalnej mają ptaki swoje prywatne ogrody:)
Dla mniejszych ptaków w skalach nawiercone są otwory,przez chwilę staliśmy i wpatrywaliśmy się na dzieło natury i dzieło człowieka,który jej nie niszczy i ma ogromną świadomość ekologiczną. Takim narodem są właśnie Niemcy,dbającym o środowisko naturalne.To widać wszędzie na każdym kroku i przyczyniają się do tego wszyscy.
Spacerując dalej natknęliśmy się na kaplicę św.Sylvestra,jest to najstarszy budynek sakralny w rejonie Jeziora Bodeńskiego są w nim freski z IX wieku.Kaplica była zamknięta,obeszliśmy ją wkoło i jedynie co zobaczyliśmy to stare solidne,pobielone mury kaplicy i wąski przesmyk z widokiem na jezioro.
Zdjęcia wyszły raczej nieciekawe, wokół kaplicy było zbyt ciasno,a z drogi w ogóle nie było widać kaplicy,ponieważ znajduje się ona pod drogą i pod torami kolejowymi.
Szliśmy ścieżką spacerowo-rowerową ,co chwilę schodziliśmy na bok ustępując miejsca rowerzystom jadącym w obu kierunkach ,aż przed nami pojawiły się ogrody.
Ogrody nie są ogrodzone i nie można po nich spacerować,ponieważ widnieją przed nimi tabliczki"Private".
Tak wyglądają drogi w Niemczech,przyjrzyjcie się studzienkom są idealnie dopasowane,gładkie jak lustro.Jadąc samochodem w ogóle nie czuje się że one są na jezdni.
Dom artysty który z betonu obłożonego płytkami ceramicznymi zrobił rzeźby.
Mężowi bardzo spodobał się pomysł z cokolikiem,od ściany domu był pochyły w kierunku drogi żeby woda nie podmywała ściany.
Ławka także była obłożona płytkami z wzorami narysowanymi raczej przez dzieci.Podobne płytki wykonywały dzieci w Myślcu na warsztatach garncarskich prowadzonych przez Panią Małgosię.
No i znowu pełno pomysłów do własnego ogrodu... :))*
OdpowiedzUsuńCzerpię pełnymi garściami:)Buziaki.
UsuńTy czerpiesz, a ja podziwiam Twoją pracę i jestem bardzo ciekawa jak "ogród moich marzeń" będzie wyglądał za kilka, kilkanaście lat.
UsuńJa swój zakładałam 20 lat temu...
Uściski :)
Też czasem nad tym myślę co z tego wyniknie.20 lat to już dojrzały ogród, co nie znaczy że jest niezmienny,my się zmieniamy ,nasze potrzeby się zmieniają i ogród się zmienia.A wiesz, własnie wróciłam z romantycznego Paryża pełnego miłosnych uniesień......
UsuńEch Paryż, to najczęściej odwiedzane przeze mnie miasto.
UsuńCiekawa jestem, co najbardziej w tym mieście Ciebie zachwyca...
W Paryżu nigdy nie byłam, przez Francję przejeżdżałam raz ,gdy byliśmy w drodze do Hiszpanii.Paryż mogę ocenić tylko z Twoich postów i wcześniejszy mój komentarz był nawiązaniem do posta na Twoim blogu o Paryżu.Co mnie zachwyca ogrody i parki to już wiesz:).Architektura miasta zwłaszcza te starsze budynki za nowoczesnością generalnie nie przepadam.I koniecznie chciałabym zobaczyć wystawę znanych malarzy.Kiedyś z mężem wpadniemy do Francji,on jest tam dosyć blisko:)
Usuń