sobota, 24 października 2015

Sądecki Park Etnograficzny z Miasteczkiem Galicyjskim w Nowym Sączu.


W październikową niedzielę wybraliśmy się z mężem do Skansenu zaczynając zwiedzanie od strony Miasteczka Galicyjskiego przy ulicy Lwowskiej.
W Skansenie byliśmy kiedyś,to już prawie dwadzieścia lat temu,wtedy było tutaj zaledwie kilka chat.
Jesień w październiku jest najpiękniejsza, parki i lasy zamieniają się w kolorowe dywany,szczególnie pięknie kontrastują na tle błękitnego nieba.
Chłodny niedzielny poranek i pochmurne niebo nie zachęcały do spaceru,a gdy tylko minęliśmy mostek nad potokiem wprowadzający nas w minione czasy, zaczął padać deszcz,jakby chciał nas przegonić,ale my obieżyświaty tak łatwo się nie poddajemy.I w trakcie naszego spaceru pomiędzy starymi chatami raz  przyświecało słońce to znowu chowało się za wysokie drzewa z których wiatr nie strącił jeszcze jesiennych liści.
W zaciszu starych chat z "duszą "pełnych tajemniczych zakamarków,czuliśmy się jak w innym świecie,dla nas takie miejsca są niezwykłe,magiczne i zaczerpnęliśmy trochę pomysłów do chatki którą budujemy w Ogrodzie Marzeń.
W Skansenie znajduje się blisko osiemdziesiąt drewnianych budynków wyposażonych w dawne sprzęty.
Mnie najbardziej spodobał się dwór szlachecki z Rdzawy i chałupa chłopskiego posła do sejmu galicyjskiego .
Październik  w Skansenie jest bardzo malowniczy i drewniane chaty tonęły w złoto-pomarańczowo- czerwonych kobiercach z liści .









W kuźni mąż koniecznie chciał zniszczyć swój aparat,a ja wtedy schowałabym swój głęboko:)


Naturalny staw z rzęsą wodną.




Kościół rzymskokatolicki z Łososiny Dolnej.


Kościół ewangelicki zbudowany w 1809 roku w Stadłach.

























Chałupa chłopskiego posła do sejmu galicyjskiego.










Prowizorycznie sklecone domostwa romskie z Maszkowic.




Cerkiew greckokatolicka.


Cenny ikonostas wewnątrz światyni.

Miasteczko Galicyjskie.




W miasteczku zaglądaliśmy do różnych sklepów.Jeden szyld zwrócił naszą uwagę.Widniał na nim napis;wyroby bławatne.Bardzo byliśmy ciekawi co tam jest,nazwa skojarzyła nam się z polnym kwiatkiem chaber bławatek.Miły pan w środku tłumaczył pewnej parze pochodzenie przedmiotów i  ja zapytałam co to są wyroby bławatne,bo bławatków nigdzie tam nie było.Otóż pewna ekipa kręciła sceny do filmu i to oni zawiesili szyldy,a napis powinien brzmieć;wyroby błowatne czyli z bawełny jedwabiu i wełny.
W Miasteczku Galicyjskim kręcono sceny do filmów;Janosik,Papusza,Pod Mocnym Aniołem,Rewizor a także do filmu wojennego.












































2 komentarze:

  1. Muszę koniecznie odwiedzić to ciekawe miejsce. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam serdecznie miejsce pełne uroku dawnego świata.Pozdrawiam wieczorową porą.

      Usuń